Watykanowi została podrzucona bomba (google)
W Polsce takie akcje były już robione nie raz. Wszyscy pamiętają "siedzibę szatana", "kretyna" i innych. W ostatni weekend miało miejsce coś podobnego, tyle, że ofiarą stała się Stolica Apostolska - Watykan. Trzeba też przyznać, że jest to (o ile się nie mylę) pierwsze wykorzystanie Google do celów politycznych.
O ile wcześniejsze "ataki" były robiona dla jaj, tak teraz - w przypadku Watykanu - chodziło o ostatnie doniesienia związane z molestowaniem przez księży oraz brakiem konsekwencji dla "napastników". Jak podał The Register, w ostatni weekend było lekkie "zamieszanie" w wynikach wyszukiwania. Chodziło o hasło "vatican". Zamiast oficjalnej strony Watykanu, na pierwszym miejscu pojawiła się strona pedofilio.com (z włoskiego pedofilio - pedofil).
A teraz najlepsze. Gdy Watykan zauważył problem i zgłosił do włoskiemu Google, to rzecznik trochę udawał, że nie wie o co chodzi o mówił, że nie wie w czym problem i czy to na pewno był atak, bo nie ma szczegółowych danych na ten temat. Ĺťe niby "nie dostał szczegółowych informacji z centrali" (w USA).
Teraz gdy wejdziemy na tą stronę, to pojawia się komunikat. Wynika z niego, że za "atakiem" stoi grupa/firma GuionBajo, która jest przeciwna molestowaniu przez księży. To jest główne przesłanie tego komunikatu. Dalsza częśc to przechwałki i reklama usług SEO (i nie tylko), że sa najlepsi, bo wypozycjonowali się na hasła "vatican" które zwraca 68 mln wyników.
Pamiętacie jak Google wspominał, że ma już narzędzia wykrywające Google bomb? :)
Komentarze 13
No właśnie, Google Bombing miało już nie być skuteczne. :P
Swoją drogą to czy poza naszym krajem stosuje się tę technikę powszechnie? Czy to jakiś wyjątek?
Ależ to nie jest Google Bombing, tylko klasyczne pozycjonowanie - witryna Watykanu nie została przecież spozycjonowana na hasło "pedofilia", tylko wprowadzono wyżej inną witrynę po prostu.
A jak to różnica? Mnie się wydaje, że żadna. W końcu bombing to też tylko pozycjonowanie.
Teoretycznie różnica żadna. Działania te same, ale w drugą stronę. W praktyce różnica kolosalna. Zakładając, że Google rzeczywiście wymysliło sposób zapobiegania Google Bombing, to w tym momencie im sie nie udało, bo to nie strona Watykany była pozycjonowana pod fałszywą/obelżywą frazę, ale inna strona została wypozycjonowana wyżej na te same hasła. Po prostu w tym momencie google zostało wyrolowane.
Ta strona już nie istnieje
czyli z tego wynika, że liczą się tylko linki ;)
I popieram takie akcje !
Czy nie ma możliwości zabezpieczenia się przed takimi działaniami ?
Powinno być co raz więcej takich akcji, dzięki nim świat słyszy o tych .....
Atakujący i osoby wykorzystujące słabe strony i niedociągnięcia Google zawsze będą o 1 krok do przodu. Podobnie jak z wirusami i antywirusami ;) Swoją drogą niezła akcja :)
Bardzo chętnie zapoznałbym się z metodami jakich ta firma użyła :)
W seo sila :) To już nie pierwsza taka akcja :)
W tym przypadku nie zostało użyte Google Bomb, z Google Bomb mamy do czynienia kiedy wypozycjonujecie stronę samymi linkami, a sama strona bombardowana nie ma tej frazy na Swojej stronie. Co nadal jest możliwe :)
Tutaj użyto zwykłej strony zoptymalizowanej pewno pod słowo pedofilia i Watykan, która została potem wypozycjonowana.
Ten przypadek to czarny PR, tak samo zrobili byli pracownicy Wal-Mart tworząc stronę "Cała prawda o ..." i pozycjonując ją pod nazwą firmy (jakoś nikt tego nie usunął). Sama firma broni się na zasadzie stworzenia kontr strony i tam podając informacje przeciwne.
Niestety z samą stroną nie da się już zapoznać (wszystkie informacje zostało wyczyszczone) a szkoda bo wtedy można by było sprawdzić jak bardzo ją zoptymalizowano.
W naszym kraju najczęściej robi się to za pomocą forum.gazeta.pl :) Co przyprawia o ból głowy właścicieli niektórych firm.